Fantastyka odskocznią od rzeczywistości
W gruncie rzeczy to, czego najbardziej nie lubię, to właśnie pisanie o samej sobie, jako że wychodzę z założenia, że cokolwiek nie napiszę, będzie to obiektywne najbardziej, jak o tylko możliwe i prawdopodobnie odmaluje mnie w barwach, które mało mają ze mną wspólnego. Ale niech będzie, mogę spróbować.
Myślicie, że wyjdzie mi opis jednozdaniowy?
Miłość do matematyki - bogowie chrońcie królową!; fantastyki ogólnie pojętej, z naciskiem na fantasy i sf pozbawione mechanicznych puszek; czekolady bez orzechów i białego koloru; muzyki słuchanej dwadzieścia pięć godzin na dobę przez osiem dni w tygodniu; wstawania więcej niż późnego i tworzenia definicji po północy, kiedy umysł bawi się najlepiej; zamykania dzieci w internatach na drugiej półkuli; zbierania kasztanów w drodze do i ze szkoły; rozpuszczania włosów, kiedy nie ma się nic lepiącego na ustach zamknięta w stu centymetrach i prawie-osiemdziesięciu żywego dowodu na to, że zieloni okularnicy wciąż są wśród nas.
Widzicie, udało mi się.
Nie, to nie to chciałam napisać.
Offline
Też uwielbiam spać długo... nawet dłużej Również lubie s-f. Świetny opis bardzo, bardzo mi się podoba.
Offline
W końcu kto nie lubi długo spać, prawda?
Miło mi w takim razie.
Lubię lody lekko roztopione.
Cytrynowe, waniliowe, cytrynowe, o smaku orzechów włoskich [nowa miłość], cytrynowe, czekoladowe. Owocowe.
Offline
Ach, waniliowe, orzech włoski *wzdryga się i wydaje długie blee*, czekoladowe i owocowe, powiadasz? Hm... To może cytrynowe też? Chyba powinny pasować do tego zestawu.
Dlaczego lekko roztopione?
A co jeść lubisz na śniadanie? I na obiad? I na kolację?
Offline
Tak, chyba powinny, chyba powinny.
Bo wtedy nie da się ich porównać do niczego innego, bo nie są po prostu lodami - są lodami z delikatną chmurką smaku.
Na śniadanie najbardziej lubię kawę z ciastkami [zwyczaj nabrany we Włoszech, w polskiej kulturze nie sprawdza się zbyt dobrze, ale oduczyć się nie jestem w stanie] albo chrupki na leciutko ciepłym mleku - czokapiki, neskłiki, koko popsy, frutina. Na obiady zjadam, co rodzicielka upichci najczęściej. Kolacje? Problem ostatniego posiłku rozwiązuje zazwyczaj w najprostszy sposób: nie jem go.
Offline
To ja zdecydowanie bardziej preferuję śnieżkę smaku. Nawet, jeśli da się ją do śnieżki porównać. ;]
Jaką kawę z jakim ciastkiem? To nie posiadasz jakichś specyficznych, ulubionych dań?
Gasz... przecież kolacji przez to jest strasznie przykro!
Offline
Offline
Śnieżka brzmi bardziej lodowo.
Kawę rozpuszczalną Nescafe classic z wszelkiego rodzaju ciastkami zbożowymi. A ulubione dania? Zapewne spaghetti z sosem najprostszym z możliwych: pomidorowym po prostu. Ewentualnie z tuńczykiem, w skrajnych sytuacjach a'la bolognese. ;] O! I jajka na miękko.
Tak, pewnie jej przykro. Ale zdarza mi się jeść kanapki z dżemem i pić herbatę, zawsze jakaś rekompensata.
Witam, witam. Można skracać do Sin?
Offline
Ale śnieżka jest piękna, bo z najwspanialszego zjawiska na świecie wykonana.
Makarony generalnie? Tak... włosko. ;]
Jakaś... a pytałaś kolacji czy wystarczająca?
Offline
Administrator
jaaa... spaghetti ubostwiam i lody orzechowe! a muzyki jakiej sluchasz?
Offline
Moich wykonawców ulubionych klasyfikuje się do folku, alternatywnego rocka, muzyki niemal-operowej, "new age", ale w gruncie rzeczy mało mnie interesują te terminy. Najważniejsze jest brzmienie i słowa.
Offline
Administrator
Offline